W czasach zamętu powszechnego przypominamy reguły katolickie

qui autem conturbat vos, portabit judicium, quicumque est ille.
„A na tym, który sieje między wami zamęt, zaciąży wyrok potępienia,
kimkolwiek by on był” (Ga 5, 10).

W Wyznaniu wiary św. Atanazego czytamy: Quicúmque vult salvus esse, ante omnia opus est ut téneat cathólicam fidem – „Ktokolwiek pragnie być zbawiony, przede wszystkim winien się trzymać katolickiej wiary”*. Tylko wiara katolicka daje zbawienie duszy. Nie ma więc mowy o dawaniu posłuchu szerzycielom błędu, kimkolwiek by byli – potępiają się własnym sądem!
Św. Ignacy Antiocheński, męczennik, pisał pełen pasterskiej troski: „«Nie błądźcie», bracia moi. Ci, którzy rujnują rodziny, «królestwa Bożego nie odziedziczą». Jeśli więc ci, którzy tak czynili, postępując według ciała, już zostali ukarani śmiercią, o ileż bardziej powinien być ukarany ten, kto przewrotną nauką fałszowałby wiarę Bożą, za którą Jezus Chrystus został ukrzyżowany. Kto byłby splamiony takim przestępstwem, pójdzie w ogień nieugaszony, podobnie jak i ten, kto go słucha” (List do Efezjan). „Zaklinam was zatem nie ja, lecz miłość Jezusa Chrystusa, abyście przyjmowali wyłącznie pokarm chrześcijański, a powstrzymywali się od trującej rośliny, to jest herezji” (List do Trallan). „Kto przyjmuje obcą naukę, nie jest w zgodzie z męką Chrystusa” (List do Filadelfian).
Nawet jeżeli znajdziemy się na banicji ze struktur establishmentowych, które akceptują błąd, wtedy mając na uwadze absolutnie priorytetową sprawę zbawienia własnej duszy, pamiętajmy o bazowym stwierdzeniu św. Hieronima, doktora Kościoła: Ecclesia ibi est, ubi fides vera est – „Kościół jest tam, gdzie jest prawdziwa wiara”*.
Lepiej jest, będąc w mniejszości, zachować wiarę katolicką, dającą zbawienie duszy, niż będąc w większości, przyjąć judeo-protestancko-globalistyczne podróbki wiary, które nie prowadzą do zbawienia.
W czasach zamętu powszechnego niezawodne reguły-kryteria katolickości, wyartykułowane klarownie przez św. Wincentego z Lerynu, będą nam niezawodną pomocą:
„(…) W samym zaś znowu Kościele trzymać się trzeba silnie tego, w co wszędzie, w co zawsze, w co wszyscy wierzyli. To tylko bowiem jest prawdziwie i właściwie katolickie,* jak to już wskazuje samo znaczenie tego wyrazu, odnoszące się we wszystkim do znaczenia powszechności. A stanie się to wtedy dopiero, gdy podążymy za powszechnością, starożytnością i jednomyślnością. Podążymy zaś za powszechnością, jeżeli za prawdziwą uznamy tylko tę wiarę, którą cały Kościół na ziemi wyznaje; za starożytnością, jeżeli ani na krok nie odstąpimy od tego pojmowania, które wyraźnie podzielali święci przodkowie i ojcowie nasi; za jednomyślnością zaś wtedy, jeżeli w obrębie tej starożytności za swoje uznamy określenia i poglądy wszystkich lub prawie wszystkich kapłanów i nauczycieli.
Więc cóż może uczynić chrześcijanin-katolik, jeśli jakaś cząsteczka Kościoła oderwie się od wspólności powszechnej wiary? Nic innego, jeno przełoży zdrowie całego ciała nad członek zakażony i zepsuty. A jak ma postąpić, jeśliby jakaś nowa zaraza już nie cząstkę tylko, lecz cały naraz Kościół usiłowała zakazić? Wtedy całym sercem przylgnąć winien do starożytności;* tej już chyba żadna nowość nie zdoła podstępnie podejść” (św. Wincenty z Lerynu, Commonitorium).
Czeka nas wielka próba wiary. Dzisiaj. Nie możemy zawieść Chrystusa!

– – –
* – podkreśl. własne (x. J. B.).


treści katolickie:
sacerdoshyacinthus.com
verbumcatholicum.com
twitter.com/SacHyacinthus
YouTube