(…) Bracia i siostry. Jest takie starożytne powiedzenie Historia magistra vitae – Historia jest nauczycielką życia. Moglibyśmy jednak bardzo wyraźnie powiedzieć: Historia sanctorum magistra vitae – Historia świętych jest nauczycielką życia. I moglibyśmy bardzo wyraźnie powiedzieć: Historia mártyrum magistra vitae – Historia męczenników jest nauczycielką życia.
Zwróćmy uwagę dzisiaj na ten jeden aspekt: wierność męczenników, zachowanie nieskażonego depozytu wiary – aż do końca. Męczennicy zdali egzamin z wiary. Nie zaparli się wiary, wytrwali do końca. Nie zapalili żadnego kadzidełka ani żadnej świecy w innych religiach. Nie złożyli zdradzieckiego pocałunku na pogańskich pismach. Nie chodzili i nie podróżowali do pogańskich miejsc kultu. Nie modlili się razem z poganami. Nie złożyli żadnej, nawet najmniejszej, ofiary bożkom.
Męczennicy zasłużyli na pochwałę samego Pana Jezusa: „Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie” (Mt 10, 32). „I będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mojego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony” (Mk 13, 13).
Męczennicy mogą do siebie odnieść słowa św. Pawła, Apostoła Narodów, który również śmiercią męczeńską przypieczętował swoją wierność Ewangelii:
„Albowiem krew moja już ma być wylana na ofiarę, a chwila mojej rozłąki nadeszła. W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia, a nie tylko mnie, ale i wszystkim, którzy umiłowali pojawienie się Jego” (2 Tm 4, 6-8).
„…wiem, komu uwierzyłem, i pewien jestem, że mocen jest ustrzec mój depozyt aż do owego dnia” (2 Tm 1, 12).
Tę kwestię zachowania nieskażonego depozytu wiary św. Paweł poleca najwyższej staranności św. Tymoteusza, młodego biskupa:
„O, Tymoteuszu, strzeż depozytu [wiary] unikając światowej czczej gadaniny i przeciwstawnych twierdzeń rzekomej wiedzy, jaką obiecując niektórzy odpadli od wiary” (1 Tm 6, 20-21).
„Dobrego depozytu strzeż z pomocą Ducha Świętego, który w nas mieszka” (2 Tm 1, 14).
Stawanie w obronie całego, nieuszczuplonego i niezdeformowanego depozytu wiary – depositum fidei – jest w istocie stawaniem w obronie Pana Boga, Jego autorytetu, Jego prawdomówności i wiarygodności. Czyż to wydaje się nam sprawą błahą?
Apostoł Narodów pisze z autorytetem do Galatów, którzy byli bliscy pokusy zdrady depozytu wiary:
„Nadziwić się nie mogę, że od Tego, który was łaską Chrystusa powołał, tak szybko chcecie przejść do innej Ewangelii. Innej jednak Ewangelii nie ma: są tylko jacyś ludzie, którzy sieją wśród was zamęt i którzy chcieliby przekręcić Ewangelię Chrystusową. Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy – niech będzie przeklęty! Już to przedtem powiedzieliśmy, a teraz jeszcze mówię: Gdyby wam kto głosił Ewangelię różną od tej, którą od nas otrzymaliście – niech będzie przeklęty!” (Ga 1, 6-9).
Katolicka oczywistość. Przez dwa tysiące lat Kościół wiernie przekazywał nieskażony, objawiony przez Boga depozyt wiary – depositum fidei. Przez dwa tysiące lat Kościół cieszył się mnogością świętych męczenników, wyznawców, doktorów Kościoła, wielkich nauczycieli wiary, wielkich obrońców wiary, wielkich i świętych pasterzy – papieży, biskupów i kapłanów – a także dziewic i wielu innych świętych. Ci Święci wierzyli w Boga, wierzyli Bogu, wierzyli w nieskażony depozyt wiary – depositum fidei. Św. Teresa z Avili, jak sama pisze, była gotowa umrzeć za każdy artykuł wiary (Księga życia 25, 12).
Co się więc stało w ostatnich kilkudziesięciu latach, że temat wierności nieskażonemu, objawionemu przez Boga, depozytowi wiary – depositum fidei – w wielu środowiskach jest skrzętnie pomijany?
Co się więc stało w ostatnich kilkudziesięciu latach, że temat wierności nieskażonemu, objawionemu przez Boga, depozytowi wiary – depositum fidei – w wielu środowiskach powoduje zażenowanie i poczucie, że mowa tu o nieistotnych starociach i o nieżyciowej teorii, którą w niejednym punkcie czym prędzej należy zmodyfikować?
Co się więc stało w ostatnich kilkudziesięciu latach, że temat wierności nieskażonemu, objawionemu przez Boga, depozytowi wiary – depositum fidei – w wielu środowiskach powoduje zdenerwowanie, a niekiedy agresję i wściekłość, i naglące pragnienie uciszania tych, którzy ośmielają się poruszać tę kwestię?
Co się więc stało w ostatnich kilkudziesięciu latach, że temat wierności nieskażonemu, objawionemu przez Boga, depozytowi wiary – depositum fidei – w wielu środowiskach powoduje podnoszenie zarzutów o fundamentalizm i o tendencje sekciarskie?
Co się więc stało w ostatnich kilkudziesięciu latach, że temat wierności nieskażonemu, objawionemu przez Boga, depozytowi wiary – depositum fidei – w wielu środowiskach jest pomijany kosztem zafascynowania nowymi ideami?
Można odciąć nożyczkami dwa tysiące lat historii Kościoła, tylko wtedy nie jest się już katolikiem.
Można odciąć nożyczkami dwa tysiące lat nauczania przez Kościół pewnej, Bożej doktryny – depozytu wiary – tylko wtedy nie jest się już katolikiem.
Można odciąć nożyczkami kwestię wierności nienaruszalnemu depozytowi wiary – depositum fidei – tylko wtedy nie jest się już katolikiem.
Można odciąć nożyczkami Tradycję – rozumianą tak, jak ją przez wieki rozumiał Kościół – tylko wtedy nie jest się już katolikiem.
Katolicka oczywistość. Przez dwa tysiące lat Kościół wiernie przekazywał nieskażony, objawiony przez Boga, depozyt wiary – depositum fidei – zawarty w Piśmie Świętym i Tradycji.
Aktualne pozostają słowa św. Pawła: „Co usłyszałeś ode mnie za pośrednictwem wielu świadków, przekaż zasługującym na wiarę ludziom, którzy też będą zdolni nauczać i innych” (2 Tm 2, 2).
Czasy pomieszania powszechnego. Nagląco potrzebujemy krystalicznej prawdy: objawionego przez Boga nieskażonego depozytu wiary – depositum fidei.
Przez dwa tysiące lat rzesze świętych zdały egzamin z wierności nieskażonemu depozytowi wiary – depositum fidei.
Przez dwa tysiące lat rzesze męczenników zdały egzamin z wierności nieskażonemu depozytowi wiary – depositum fidei.
A z czego zdaje egzamin nasze pokolenie?
W praktyce mogą zdarzyć się sytuacje różne i poważne, związane ze zdradą nieskazitelnego depozytu wiary. W Konstytucji Cum ex apostolatus z 15 lutego 1559 r. papież Paweł IV pisał:
„Zdajemy sobie sprawę, że sytuacja jest do tego stopnia poważna i niebezpieczna, iż w razie odstępstwa od wiary można się sprzeciwić nawet papieżowi, który pełni władzę Boga i Pana naszego Jezusa Chrystusa na ziemi, a nad narodami i królestwami posiada pełnię mocy i wszystko podpada pod jego osąd, on sam zaś na tym świecie przez nikogo nie może być osądzony. Pamiętamy ponadto, że gdy zagrożenie jest poważniejsze, to należy mu się pełniej i usilniej sprzeciwić, aby fałszywi prorocy, albo tacy, którzy posiadają również władzę świecką nie mogli zgubnie usidlić prostych dusz, a niezliczonych ludów poddanych ich trosce duchowej bądź władzy doczesnej iżby nie mogli wraz z sobą zwieść ku zatracie i potępieniu, aby nigdy nie dała się ujrzeć ohyda spustoszenia na miejscu świętym, o której jest mowa od Daniela proroka. Chcemy więc wypełnić nasz pasterski obowiązek i wyłapać (o ile z Bożą pomocą będziemy mogli) lisy rujnujące winnicę Pańską, a wilki powstrzymać poza owczarnią, abyśmy się nie okazali niemymi psami, które nie szczekają, abyśmy nie zginęli wraz ze złymi gospodarzami i nie byli porównani do najemników”.
Pius X, święty papież, odnosząc się do treści, które wykoślawiają nieomylną doktrynę katolicką i deformują nienaruszony depozyt wiary, co jest produktem modernistów, pisze w encyklice Pascendi Dominici gregis: „(…) są one nie mniej zgubne, niż druki pornograficzne, a nawet może gorsze od tych ostatnich, gdyż zatruwają życie chrześcijańskie u źródła”.
Historia Kościoła jest pełna napięć. I można ją postrzegać między innymi jako nieustanną walkę o dochowanie wierności katolickiemu depozytowi wiary wobec różnych heretyckich, modernizujących i „ulepszających” nurtów. Co innego jest naukę Bożą coraz lepiej poznawać i precyzować ją (choćby w definicjach dogmatycznych), a co innego jest naukę Bożą zmieniać, wykoślawiać, odkształcać.
Na czym polega wierność wierze katolickiej, trzeba pytać świętych męczenników, a nie genialnych wyrobników łatwo sprzedajnej hermeneutyki!
Troska o nieskazitelną czystość nauki doktryny jest stałym elementem – constans! – całej historii Kościoła. Herezja natomiast była uważana za jeden z najcięższych grzechów.
Św. Ignacy Antiocheński, biskup i męczennik, pisał w Liście do Trallan: „Zaklinam was zatem nie ja, lecz miłość Jezusa Chrystusa, abyście przyjmowali wyłącznie pokarm chrześcijański, a powstrzymywali się od trującej rośliny, to jest herezji”. A w Liście do Filadelfian: „Kto przyjmuje obcą naukę, nie jest w zgodzie z męką Chrystusa”.
Bracia i siostry, problem jest poważny. Tenże sam św. Ignacy Antiocheński, człowiek, który zdał egzamin z wiary, pisał, pełen pasterskiej troski, do Efezjan:
„«Nie błądźcie», bracia moi. Ci, którzy rujnują rodziny, «królestwa Bożego nie odziedziczą». Jeśli więc ci, którzy tak czynili, postępując według ciała, już zostali ukarani śmiercią, o ileż bardziej powinien być ukarany ten, kto przewrotną nauką fałszowałby wiarę Bożą, za którą Jezus Chrystus został ukrzyżowany. Kto byłby splamiony takim przestępstwem, pójdzie w ogień nieugaszony, podobnie jak i ten, kto go słucha.
Pan zezwolił namaścić swą Głowę wonnym olejkiem, aby Jego Kościół napełnił się wonią nieśmiertelności. Strzeżcie się śmiercionośnej woni nauki, wywodzącej się od księcia tego świata, aby przypadkiem nie powiódł was w niewolę, z dala od ofiarowanego wam życia”.
Cały czas mówimy o obronie depozytu wiary – depositum fidei – nie o innych sprawach. Sprytnie doprowadzono dzisiaj do tego, że wielu katolików zachowuje się jak wylękniony uczniak, który jeszcze ma odwagę powiedzieć, że dwa plus dwa jest cztery, ale nie ma już odwagi powiedzieć, że dwa plus dwa nie jest pięć.
Błąd – bezczelnie i nachalnie, bądź niepostrzeżenie – wprowadzany do Bożej doktryny, należy nazwać po imieniu i piętnować z całą surowością. Kto jest katolikiem de facto a nie nominalnie, ten tej kwestii wyuczył się od świętych męczenników i świętych apologetów na ocenę celującą!
Trzeba zatem odciąć się od błędu i trzeba przylgnąć do prawdy. Biblioteka ’58 będzie nam wyborną pomocą. Katolicką pomocą. Konieczną pomocą!
Jest jeszcze i taki aspekt praktyczny. Niektórzy niepotrzebnie się męczą oczekiwaniem aż będą zaakceptowani przez świat, przez środowisko, przez takie czy inne gremia czy osoby. Czekają, męcząc się, na uznanie świata. Bracia i siostry, naprawdę wystarczy, że Pan Bóg widzi nasze starania o zachowanie nieskazitelnego depozytu wiary.
Św. Paweł sam poruszał ten problem, pisząc w 1. Liście do Koryntian: „Mnie zaś najmniej zależy na tym, czy będę osądzony przez was, czy przez jakikolwiek trybunał ludzki. Co więcej, nawet sam siebie nie sądzę. Sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego, ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia. Pan jest moim sędzią. Przeto nie sądźcie przedwcześnie, dopóki nie przyjdzie Pan, który rozjaśni to, co w ciemnościach ukryte, i ujawni zamiary serc. Wtedy każdy otrzyma od Boga pochwałę” (1 Kor 4, 3-5).
Jeśli zatem chodzi o naszą wierność depozytowi wiary, nigdy nie szukajmy uznania u ludzi! Nie męczmy się niepotrzebnie oczekiwaniem na uznanie w oczach świata. Niech nam wystarczy życzliwe oko Boże, które widzi i wynagrodzi nasz codzienny trud wierności. A jeśli z racji naszej wierności depozytowi wiary, piętrzą się trudy i niezrozumienie, i osamotnienie, i cierpienie, przypominajmy sobie wtedy piękne i wzmacniające słowa Pana Boga z księgi proroka Izajasza:
„Ale Ja patrzę na tego,
który jest biedny i zgnębiony na duchu,
i który z drżeniem czci moje słowo” (Iz 66, 2).
Bracia i Siostry, oddając cześć św. Jerzemu, męczennikowi i wszystkim świętym męczennikom, prośmy dzisiaj Pana Jezusa, aby dał nam łaskę wierności nieskazitelnemu depozytowi wiary.
Prośmy dzisiaj Pana Jezusa, aby dał nam łaskę wierności Objawieniu Bożemu – zawartemu w Piśmie Świętym i Tradycji – którego Kościół niezmiennie i nieomylnie przez dwadzieścia wieków nauczał.
A my, ze swej strony, dołóżmy starań, aby wierności objawionej, Bożej prawdzie dochować. Cierpliwie kompletujmy Bibliotekę ’58 i codziennie czytajmy – przynajmniej jedną stronę dziennie. Codziennie! I módlmy się codziennie, jak Apostołowie: „Panie, przymnóż nam wiary” (Łk 17, 5).
Bracia i Siostry, Słowo Boże nas woła, mobilizuje, upewnia i wzmacnia:
„Pamiętajcie o swych przełożonych, którzy głosili wam słowo Boże, i rozpamiętując koniec ich życia, naśladujcie ich wiarę! Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam także na wieki. Nie dajcie się uwieść różnym i obcym naukom” (Hbr 13, 7-9).
Słowo pierwszego prawowitego papieża niech dopełni naszych dzisiejszych rozważań. Z 2. Listu św. Piotra:
„Wy zatem, umiłowani, wiedząc o tym wcześniej, strzeżcie się, abyście dając się uwieść błędom tych, którzy nie szanują praw Bożych, własnej stałości nie doprowadzili do upadku. Wzrastajcie zaś w łasce i poznaniu Pana naszego i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa! Jemu chwała zarówno teraz, jak i do dnia wieczności! Amen” (2 P 3, 17-18).