Do kapłana nie mówimy i nie piszemy: „proszę Pana”.
Do kapłana mówimy i piszemy: „proszę Księdza”.
Do siostry zakonnej nie mówimy i nie piszemy: „proszę Pani”.
Do siostry zakonnej mówimy i piszemy: „proszę Siostry”.
Do kapłana nie mówimy i nie piszemy: „proszę Pana”.
Do kapłana mówimy i piszemy: „proszę Księdza”.
Do siostry zakonnej nie mówimy i nie piszemy: „proszę Pani”.
Do siostry zakonnej mówimy i piszemy: „proszę Siostry”.
W urzędzie. Młoda urzędniczka tłumaczy starszemu panu – z wielką kulturą, cierpliwością i szacunkiem. Widziałem, że mężczyzna czuł się uszanowany.
Bogu dzięki, bywają ludzkie zachowania i ludzkie słowa.
Coraz częściej w rozmowach osób świeckich z kapłanem słyszy się w jednej i tej samej rozmowie, od jednej i tej samej osoby, na przemian tytułowanie per ksiądz i per pan. Dorośli ludzie. Jeden z wielu przejawów zamętu powszechnego.
Oszczerstwo to rozpowszechnianie o bliźnim złych i nieprawdziwych treści. Oszczerstwo należy odwołać. Spowiedź nie wystarczy!
Jeśli ktoś oczerni bliźniego i – nawróciwszy się – oszczerstwo odwoła, mamy do czynienia z działaniem słusznym.
Jeśli ktoś oczerni kapłana i – nawróciwszy się – oszczerstwo odwoła, mamy do czynienia z działaniem słusznym.
Niestosowność – w słowach lub zachowaniu – jest wykroczeniem przeciw miłości bliźniego. Za niestosowność należy przeprosić.
Jeśli ktoś popełni niestosowność wobec bliźniego – w słowach lub zachowaniu – i za niestosowność przeprosi, mamy do czynienia z działaniem słusznym.
Jeśli ktoś popełni niestosowność wobec kapłana – w słowach lub zachowaniu – i za niestosowność przeprosi, mamy do czynienia z działaniem słusznym.
„Gdy się zdarzy, że brat, który was obraził przychodzi prosić o przebaczenie, nie przyjmujcie go z twarzą cierpką, ani nie zbywajcie lekceważącymi słowami, lecz okażcie mu uprzejmość, miłość i życzliwość.
Przeciwnie, gdybyście wy kogoś obrazili, starajcie się zaraz go przeprosić i usunąć z jego serca wszelką do was urazę. Według napomnienia św. Pawła, niech nie zajdzie słońce, zanim byście z całego serca nie przebaczyli waszemu bratu wszelkiej urazy i z nim się nie pojednali (Ef 4, 26). Owszem, gdy tylko możliwe, uczyńcie to zaraz, przezwyciężając niechęć, jaką czujecie w duszy” (Św. Jan Bosko, Miłość braterska).
Nastała moda na nieużywanie słowa „przepraszam”. Ktoś popełnił niestosowność w słowie – mówionym lub pisanym – lub w zachowaniu. Powinien przeprosić. Słowo „przepraszam” nie pada.
Są różne szkolenia asertywne, w których słowo „przepraszam” w ogóle nie istnieje. Stosuje się wielosłowie pokrętne. Zamiast przeprosić, mówi się na przykład „przykro mi”, albo kwestię zbywa się milczeniem lub traktuje jeszcze w inny sposób. Egocentryzm i pycha ubrane w zręczne werbalizacje.
Nieporozumienia, niechęci, złe myśli, pretensje, żale i niesnaski trwają niekiedy między ludźmi całe lata, bo zabrakło jednego skromnego słowa „przepraszam”.
Jeśli katolik popełni niestosowność w słowie – mówionym lub pisanym – lub w zachowaniu, chętnie przeprosi. Wypowie słowo „przepraszam”.
U siebie można meble ustawiać według uznania. W cudzym domu nie wypada ustawiać mebli według swego gustu. Myśl związana nie tylko z przeprowadzką.
Omnis sermo malus ex ore vestro non procedat: sed si quis bonus ad aedificationem fídei, ut det gratiam audiéntibus.
„Niech nie wychodzi z waszych ust żadna mowa szkodliwa, lecz tylko budująca, zależnie od potrzeby, by wyświadczała dobro słuchającym” (Ef 4, 29).
Człowiek dojrzały ceni własny język ojczysty i stara się posługiwać się nim poprawnie. Przed świętami nie będzie bezużyteczne przypomnienie elementarnej reguły grzecznościowej: W korespondencji wszelakiej – także przesyłanej drogą elektroniczną – adresata zawsze tytułujemy Dużą Literą.
Reguła ta odnosi się nie tylko do tytułu, lecz do każdego zdania, w którym zwracamy się bezpośrednio do danej osoby.
Przykładowe poprawne zwroty:
Czcigodny Księże
Szanowna Pani
Szanowny Panie
Szanowni Państwo
Życzę Księdzu / Pani / Panu / Państwu wesołych świąt Bożego Narodzenia.
Niegrzecznie jest pisać:
Czcigodny księże
Szanowna pani
Szanowny panie
Szanowni państwo
Życzę księdzu / pani / panu / państwu wesołych świąt Bożego Narodzenia.
W zakłopotanie wprawia mnie, gdy ktoś do mnie pisze i nie stosuje się do tej reguły, którą możemy nazwać ortografią grzecznościową. Zazwyczaj wtedy nie odpowiadam albo delikatnie zwracam uwagę piszącej do mnie osobie. Reakcje bywają rozmaite.
Jaka jest pochwały godna reakcja, gdy popełnimy faux pas i pisząc do kogoś, tytułujemy tę osobę małą literą? Wypada przeprosić i na przyszłość pisać poprawnie. Nie wypada na zwróconą słusznie uwagę obrażać się i zrywać relację. Bywają osoby, które za zwróconą uwagę potrafią podziękować. Pięknie!
Ktoś kiedyś sympatycznie powiedział, że ci, którzy przeszli przez szkoły artystyczne mają to we krwi: czekam na korektę. I tak może powiedzieć każdy człowiek, który chce się rozwijać, niezależnie od tego, ile ma lat: cenię sobie korektę i jestem wdzięczny tym, którzy mi ją ofiarują.
Uwaga konkludująca jest ta. Zdumiewa powszechność zaniedbywania szlachetnych reguł ortografii grzecznościowej. Problem dotyczy młodych i dorosłych. Wszystkim nam będzie z pożytkiem przypomnienie zasad epistolografii. Stara szkoła uczyła stosowania w korespondencji majuskuły, jako wyrazu szacunku dla osoby, do której piszemy.
Szanowni Państwo, stare szlachetne reguły wołają o kontynuację – nie tylko w korespondencji świątecznej.
Więcej tutaj
Zdarzają się ludzie, którzy – kiedy popełnią jakąś niestosowność – potrafią powiedzieć „Przepraszam”.
Pewien teolog jakiś czas temu poczynił spostrzeżenie o nieznośnej manierze, jaka w ostatnich kilkudziesięciu latach dosięga wiele osób świeckich: udowadniają, że oni także mają coś do powiedzenia, udowadniają, że wprawdzie nie wszystko wiedzą, ale lepiej wiedzą.
Jeżeli kapłan katolicki użala się, że w środowiskach „tradycjonalistycznych” został przez te czy inne osoby potraktowany, jak nigdzie indziej, problem istnieje.
Jest problem, gdy ktoś popełni jakąś niestosowność wobec kapłana, nie uznaje swego błędu i słowo „przepraszam” nie pada.
W wielu dziedzinach zaległości wołają o ich katolickie przezwyciężenie. Nie wypada kapłana traktować w sposób niestosowny. Oczywistość katolicka.
Nie chodzi o przesadne czołobitności – byłyby sztuczne i niestosowne. Do kapłana osoba świecka powinna odnosić się jak do kapłana. Punktem wyjścia jest obiektywna prawda o kapłaństwie. Prawdę tę ujawnia katolicka teologia.
Nawet gdyby chodziło o kwestie pryncypialne – obronę katolickiego depozytu wiary – katolik w kontakcie z błądzącym kapłanem, zachowując wierność prawdzie, nie rezygnuje z reguł dobrego wychowania. Zasadę Suaviter in modo, fortiter in re praktykowało wielu prawowicie kanonizowanych świętych.
W mowie i w piśmie:
Do kapłana nie mówimy „proszę Pana”.
Do kapłana mówimy „proszę Księdza”.
Do siostry zakonnej nie mówimy „proszę Pani”.
Do siostry zakonnej mówimy „proszę Siostry”.
W piśmie:
Smartfon i komputer może nas przyzwyczajać do zaniechania reguł dobrego wychowania. Trzeba się wysilić, trzeba się postarać i – gdy wypada i należy – wystukać Dużą Literę.
Gdy piszę do kapłana, nie stosuję skrótów i nie używam małej litery. Niestosowne zatem będą sformułowania typu: „chciałem ks. zapytać”, „dziękuję księdzu” itp.
Poprawne będzie pisanie: „chciałem Księdza zapytać”, „dziękuję Księdzu” itp.
Niestosowanie zasad ortografii grzecznościowej wprawia w zakłopotanie osobę, do której piszemy.
W razie niezachowania wspomnianych reguł, wypada grzecznie przeprosić i na przyszłość pisać poprawnie.
Powyższe przypomnienia można potraktować jako korektę – w pewnych wypadkach niezbędną. Lepiej będzie postrzegać je w tej perspektywie: Zależy mi na tym, aby moje odniesienia do bliźnich na piśmie charakteryzowały się szacunkiem dla osób, z którymi się kontaktuję oraz respektowaniem zasad polskiej ortografii grzecznościowej.
Więcej o ortografii grzecznościowej czytajmy tutaj
„O nierządzie zaś i wszelkiej nieczystości albo chciwości niechaj nawet mowy nie będzie wśród was, jak przystoi świętym, ani o tym, co haniebne, ani o niedorzecznym gadaniu lub nieprzyzwoitych żartach, bo to wszystko jest niestosowne” (Ef 5, 3-4).
Trzeba mieć wyjątkowo wiele zuchwałości, aby apologizować stosowanie wulgaryzmów i multiplikację elementów werbalnych i wizualnych przeciwnych cnocie czystości. To nie jest polska kultura. To nie są katolickie obyczaje. Pięknoduchostwo? Po prostu konsekwentne wypełnianie polecenia Apostoła Narodów: „Niech nie wychodzi z waszych ust żadna mowa szkodliwa, lecz tylko budująca, zależnie od potrzeby, by wyświadczała dobro słuchającym” (Ef 4, 29).
Zbawiciel naucza i przestrzega: „Przecież z obfitości serca usta mówią. Dobry człowiek z dobrego skarbca wydobywa dobre rzeczy, zły człowiek ze złego skarbca wydobywa złe rzeczy. A powiadam wam: Z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu. Bo na podstawie słów twoich będziesz uniewinniony i na podstawie słów twoich będziesz potępiony” (Mt 12, 34-37).
Katolik wulgaryzmów nie używa.
Katolik wulgaryzmów nie multiplikuje.
Katolik wulgaryzmów nie broni.
Qui bene praesunt presbýteri, dúplici honore digni habeántur, máxime qui laborant in verbo et doctrina.
„Prezbiterzy, którzy dobrze przewodniczą, niech będą uważani za godnych podwójnej czci, najbardziej ci, którzy trudzą się głoszeniem słowa i nauczaniem” (1 Tm 5, 17).
Kapłaństwo jest sakramentem ustanowionym przez Jezusa Chrystusa. W czasach zamętu powszechnego różne niekatolickie mody się ujawniają. Kobiety – i w ogóle świeccy – zaczynają błogosławić kapłanów.
Różne aspekty życia katolickiego przychodzi nam poruszać. I w wielu wymiarach życia należy wracać do obyczajów katolickich.
Do kapłana katolickiego zwracamy się z szacunkiem. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu było to oczywistością – przynajmniej dla katolików. Rewerencja jest należna kapłanowi jako człowiekowi katolickiego kultu, reprezentantowi Boga, głoszącemu Jego prawdę, przynoszącemu Jego łaskę i błogosławieństwo.
Nie wszystkie tematy wypada poruszać w obecności kapłana. Nie wszystkie formy odniesienia się są stosowne. Z wyjątkiem kontekstów rodzinnych czy niektórych prywatnych, niestosowne jest zwracanie się do kapłana po imieniu. Podobnie niestosowne jest zwracanie się do kapłana per pan lub na ty.
Na piśmie tytułujemy kapłana zawsze dużą literą: proszę Księdza (tytułowanie adresata dużą literą jest zresztą stałą regułą w korespondencji skierowanej do kogokolwiek). Styl odniesień do kapłana różni się od traktowania kolegi z pracy lub ze szkoły. O wyrażeniach prostackich, wulgarnych, pyszałkowatych czy innych niestosownościach nawet nie wspominamy.
Istnieje problem pewnych środowisk nominalnie katolickich, które doskonale obchodzą się bez kapłana. Istnieje problem pewnych środowisk nominalnie katolickich, które doskonale sterują kapłanem, aby robił tylko to, na co mu pozwolą.
Środowiska tzw. „tradycjonalistyczne” muszą badać, czy nie odnosi się do nich sarkastyczne stwierdzenie, które tu tylko cytujemy: „Już się pobawili tradycyjną Mszą Świętą. Już się pobawili kapłanem”.
Bardziej niż atrakcyjności towarzyskiej od kapłana należy oczekiwać pożytku duchowego w rozumieniu katolickim.
Nie chodzi o jakiekolwiek sztuczne i przesadne czołobitności! Chodzi o zachowanie, jakie przystoi wobec katolickiego kapłana. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu było to oczywistością – przynajmniej dla katolików.
W sposobie odniesienia się do kapłana weryfikuje się autentyzm naszej wiary katolickiej. Tylko sygnalizujemy kwestię.
Kilkakrotnie sygnalizowałem tutaj miły temat wymogów ortografii grzecznościowej – adresata zawsze tytułujemy dużą literą.
Uprzejmie informuję, że z zasady nie odpowiadam na korespondencję, w której osoby piszące nie stosują się do zasad ortografii grzecznościowej.
Kiedy katolik spotyka kapłana, pozdrawia chętnie Pana Jezusa słowami:
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Diléctio próximi malum non operátur.
„Miłość bliźniego złego nie czyni” (Rz 13, 10).
Czynienie uwag bądź niestosownych aluzji do czyjegoś wyglądu jest wyrazem żenujących braków kultury osobistej. Katolik nie pozwala sobie na takie prostactwo.
Katolik – młody i dorosły, i wiekowy – kiedy spotyka kapłana, chętnie i wyraźnie pozdrawia Pana Jezusa słowami:
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.
Tym, którzy tego z zasady nie czynią, dobrze zrobi zastanowienie się nad przyczyną swojej blokady.
Warto zwrócić uwagę na to, że bardziej niż z wymogami grzeczności, mamy tu do czynienia z jawnym wyznaniem wiary: chwalimy przecież Pana Jezusa.
A prawda ujawnia się dzisiaj prozaiczna, banalna, żenująca – brak kultury osobistej. Braki człowieczeństwa.
Zdumiewa, z jaką skwapliwością niektóre elementy utajnione oraz niektórzy świeccy i duchowni – także grający rolę tradycjonalistów młodzi stażem – uderzają w patetyczno-potępiające tony wobec trudnej sytuacji współbrata w kapłaństwie. Skąd ten pośpiech w ocenach? Skąd ten przymus wypowiadania się publicznie, internetowo, apodyktycznie.
Obyż tak z równą zajadłością i skwapliwością demaskowali na co dzień jawne herezje i aberracje, które od kilkudziesięciu lat trapią i niszczą Kościół Katolicki!
Powtórzmy: Dobrze dzisiaj zważajmy, komu dajemy przewodnictwo interpretacyjne.
A za duchownych należy modlić się codziennie.
Rzymski katolik do kościoła w niedzielę, na Mszę Świętą w tradycyjnym rycie rzymskim, zakłada najpiękniejsze ubranie. Mężczyzna: garnitur, krawat, buty wypastowane i – z wyjątkiem brodaczy – ogolony. Czysty na ciele i na duszy.
Dominica XIV Post Pentecosten ~ II. classis
21.08.2016
Św. Paweł dzisiaj przeciwstawia przeciwstawieniem wyrazistym życie według ciała życiu według ducha. Pisze:
„Jest zaś rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z ciała: nierząd, nieczystość, wyuzdanie, uprawianie bałwochwalstwa, czary, nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy, zazdrość, pijaństwo, hulanki i tym podobne. Co do nich zapowiadam wam, jak to już zapowiedziałem: ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą.
Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Przeciw takim cnotom nie ma Prawa” (Ga 5, 19-23).
Trudno nie zauważyć, że te wymienione owoce ducha z jednej strony świadczą o tym, że dusza posiadająca te owoce pozostaje pod działaniem łaski, a z drugiej strony owoce te dotyczą odniesień do bliźnich. Tak, bo przecież to wobec bliźniego ujawniają się te właśnie owoce ducha: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie.
Powiedzmy ogólnie, że ta kwestia naszych odniesień do bliźnich jest jedną z kluczowych, najważniejszych w życiu według wiary. Powiedział to nam sam Pan Jezus, którego zapytano, które przykazanie jest największe. Odpowiedź Pana Jezusa jest jasna: najważniejsze przykazanie to miłość Boga i bliźniego.
Ogólniejszym spostrzeżeniem będzie i to, jeśli powiemy, że patrząc na całe dzieje ludzkości, możemy zidentyfikować piękno człowieczeństwa cnotliwego, spełnionego przez miłość Boga i bliźniego. Ale możemy także w tychże dziejach ludzkości dostrzec wszelkie możliwe ludzkie mizerie, nieprawości, grzechy, wady, nałogi, nienawiść do Boga i do człowieka.
Stawiamy pytanie o miłość bliźniego w środowiskach chrześcijańskich, katolickich, odwołujących się do Tradycji.
W Liście do Tytusa czytamy: Apparuit benignitas et humanitas Salvatoris nostri (Tt 3, 4), co Biblia Tysiąclecia tłumaczy: „ukazała się dobroć i miłość Zbawiciela naszego”. W przekładzie Wujkowym czytamy: „okazała się dobroć i ludzkość Zbawiciela naszego”.
Humánitas. Ludzkość. Mówimy czasem: to ludzki człowiek. Jest doskonałość Chrystusowego człowieczeństwa. Jest doskonałość człowieczeństwa Matki Bożej. I jest jakiś stopień doskonałości człowieczeństwa świętych.
Mówimy o humanizmie chrześcijańskim, którego jednym z wybitnych przedstawicieli jest św. Franciszek Salezy, łagodny biskup z Genewy. Biograf pisze:
„W 1602 r. został biskupem Genewy, ale miasto było ostoją kalwinizmu, więc siedzibę miał w Annecy. W czasie 20 lat sprawowania posługi wizytował parafie i klasztory, nauczał prawd wiary i udzielał sakramentów, wcielając w życie ideały Soboru Trydenckiego. W okresie zaciekłych polemik i sporów teologicznych starał się zjednywać przeciwników łagodnością, umiarem i uprzejmością” (Ks. J. Struś, Wartości humanistyczne w ascetyce św. Franciszka Salezego).
Humánitas – ludzkość, ludzka postawa, ludzkie podejście do człowieka. Nie chodzi tu o jakiekolwiek koncesje udzielane – sobie czy innym – na rzecz grzechu (proceder dzisiaj jawnie rozpowszechniany!). Chodzi o człowieczeństwo doskonałe – na wzór człowieczeństwa Chrystusowego.
Pisze jeden z badaczy duchowego piśmiennictwa św. Franciszka Salezego, przytaczając słowa świętego:
„Pobożność, której chce Franciszek Salezy, nie może być pobożnością smutną, pełną melancholii. Autor nasz, przeciwny takiej pobożności, potępia tych, którzy chcieliby kultywować rygorystyczny styl życia chrześcijańskiego. «O ci, kaznodzieje! Zakazują wam wszelkiej radości, wszelkiego uśmiechu, wszelkiej troski o dobra doczesne; chcą was widzieć codziennie w kościele, zawsze poszczących. O zdrajcy ludzkości; my mówimy inaczej: bądźcie radośni wszelką radością, byle nie radością grzechu»” (Kazanie na środę popielcową, 7 marca 1612).
Bracia i siostry, to temu świętemu zawdzięczamy powiedzenie: Więcej much złapie się na kroplę miodu, niż na beczkę octu. Łagodny biskup z Genewy daje takie nauki proste. Ewangeliczne! Niedalecy tu jesteśmy od tajemnicy chrystusowej łagodności i dobroci.
Św. Jan Bosko pewnemu przesadnie surowemu przełożonemu radził naoliwić drzwi. Przesadna surowość skrzypi. Woła o oliwę dobroci. Humánitas.
Autor Księgi Mądrości modli się:
„Potęgą władasz, a sądzisz łagodnie
i rządzisz nami z wielką oględnością,
bo do Ciebie należy moc, gdy zechcesz.
Nauczyłeś lud swój tym postępowaniem,
że sprawiedliwy powinien być dobrym dla ludzi” (Mdr 12, 18-19).
W księdze Mądrości Syracha czytamy:
„Synu, w sposób łagodny prowadź swe sprawy,
a każdy, kto jest prawy, będzie cię miłował.
O ile wielki jesteś, o tyle się uniżaj,
a znajdziesz łaskę u Pana” (Syr 3, 17-18).
I jeszcze w tejże księdze:
„…za osobę dobrze wychowaną nie ma odpłaty” (Syr 26, 14).
Mówi dzisiaj do nas św. Paweł: „Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Przeciw takim cnotom nie ma Prawa” (Ga 5, 19-23).
Trudno nie zauważyć, że te wymienione owoce ducha z jednej strony świadczą o tym, że dusza posiadająca te owoce pozostaje pod działaniem łaski, a z drugiej strony owoce te dotyczą odniesień do bliźnich. Tak, bo przecież to wobec bliźniego ujawniają się te właśnie owoce ducha: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie.
Bracia i siostry, odkrycie skarbu Tradycji to w istocie odkrycie autentycznej wiary katolickiej, jedynej prawdziwej wiary, jedynej wiary dającej zbawienie duszy.
W miarę odkrywania skarbów Tradycji, łaska Boża prowadzi nas stopniowo do porządkowania naszego życia – w tym aspekcie i w tamtym, i w jeszcze innym. Jednym z aspektów istotnych naszego dojrzewania w wierności Tradycji jest kwestia naszych relacji z bliźnimi, dobroci w codziennych kontaktach. Gdybyśmy potrafili częściej odezwać się do naszych bliźnich ludzkim słowem, o wiele więcej dobra moglibyśmy od nich uzyskać.
Powiedzmy jeszcze i to, że humánitas – ludzkość, ludzkie podejście do człowieka, bliźniego, tutaj i teraz – jest dobrym sprawdzianem, papierkiem lakmusowym, niezawodnie weryfikującym autentyzm naszego życia duchowego.
Należy dążyć do tego, aby środowiska wierne Tradycji czyli katolickie, charakteryzowały się starannością wzajemnych odniesień międzyludzkich, dobrym wychowaniem, wzajemnym szacunkiem, aby w nich był uszanowany każdy kapłan i każda osoba, która przybywa.
Tych reguł szacunku i dobrego wychowania uczmy także od małości dzieci i młodzież.
W ubiegłą niedzielę mówiliśmy o cnocie wdzięczności – nieodzownej! – wobec Boga i ludzi. A dzisiaj w świetle nauczania św. Pawła o owocach ducha, dopowiedzmy już sobie o szczegółach naszego życia codziennego, zwłaszcza o naszych odniesieniach codziennych do ludzi, bliźnich naszych – czy układamy je w duchu ewangelicznej humánitas? I co powinniśmy uczynić, aby naszego codzienne odniesienia do bliźnich udoskonalać, cierpliwie i konsekwentnie?
Tak nas pięknie św. Paweł mobilizuje i przynagla: „[Bracia]. W czynieniu dobrze nie ustawajmy, bo gdy pora nadejdzie, będziemy zbierać plony, o ile w pracy nie ustaniemy. A zatem, dopóki mamy czas, czyńmy dobrze wszystkim, a zwłaszcza naszym braciom w wierze” (Ga 6, 9-10).
Niech nas w tym trudzie codziennym realizacji dobra wspomaga łaska Boża. Amen.
I ujawnia się kolejny aspekt zamętu powszechnego. Coraz więcej osób deklarujących się jako katolicy, nie wie, jak zachować się wobec kapłana i jaki styl wypowiedzi nie przystoi wobec kapłana. Przyczyny…?
Sygnalizujemy tylko problem.
You must be logged in to post a comment.