Problem produkcji prywatnoobjawieniowych

Zastrzeżenie: refleksja nie dotyczy autentycznych objawień prywatnych, zaaprobowanych przez prawowity Urząd Nauczycielski Kościoła Katolickiego.

W mętnej wodzie diabeł miesza. W obecnym zamieszaniu, jakie dotyka Kościół Katolicki od ponad pięćdziesięciu lat, różni producenci chcą przejąć rząd dusz, doprowadzić do skompromitowania wiary katolickiej, a przynajmniej mieć znaczący wpływ na myślenie i religijność szerszych warstw społeczeństwa, sterując nim w określonych kierunkach. W tym kontekście sygnalizujemy jeden z problemów: produkcja prywatnoobjawieniowa.
Można powiedzieć, że wystarczy szczypta zdrowego rozsądku, aby zdyskwalifikować produkcje prywatnoobjawieniowe.
Przykłady groteski: „Dziękuję Wam, że odpowiedzieliście na moje wezwanie”. Odkąd to Niebo dziękuje nam, lichym stworzeniom? Czy Pan Jezus dziękował Apostołom za to, że szli za Nim?
Inny przykład: „Pan Jezus” „odpowiada” poważnie na pytanie czy podobał Mu się piknik.
Inny przykład: „Wasz Jezus”.
Już sama forma lingwistyczna dyskwalifikuje wspomniane – i im podobne – produkcje.
Rozumna służba Boża (zob. Rz 12, 1-2) wyraża się m.in. w sięganiu do źródeł pewnych. Jedno nieskazitelne zdanie z tradycyjnego katolickiego KATECHIZMU jest cenniejsze niż wielosłowie źródeł niepewnych.

Katolik przyjmuje Objawienie Boże, którego źródłami są Tradycja i Pismo Święte – rozumiane tak, jak je przez wieki rozumiał Kościół Katolicki.
Katolik jest człowiekiem poważnym – buduje na zdrowych, pewnych, katolickich źródłach. Systematycznie kompletuje Bibliotekę ’58. I czyta. Codziennie.


Dzieło katolickie, które o życiu duchowym pouczy nas bezpiecznie – tutaj


Treści katolickie czytajmy codziennie:
   sacerdoshyacinthus.com
   verbumcatholicum.com
   actualia.blog
Dalsze krzewienie powyższych adresów – w Polsce i za granicą –
będzie współpracą w dobrym dziele. A.M.D.G.